Ze snu wywołał Leonarda blady świt ciskający promieniami z okna. Wciąż czuł między udami ból po upojnej nocy z assassynem. Kątem oka zerknął na śpiącego obok mężczyznę. Nieświadomy, że jest obserwowany spał z ręką ułożoną na swoim klejnocie...
Uśmiechnął się na ten widok a w jego myśli wkradła się niecna intryga.
Zsuwając się z łóżka przyklęknął między rozwartymi udami bruneta i położył je sobie na ramionach.
Twarz przybliżył do krocza bruneta i ściągając delikatnie rękę by go przedwcześnie nie obudzić począł ssać główkę penisa.
Assassyn wypiął zachęcająco biodra przewracając głowę na drugi bok.
Jego członek zareagował natychmiastowym wyprężeniem.
Artysta odczekał chwilę aż mężczyzna straci ponownie czujność i wsadził go głębiej w usta. powolnym ruchem poruszał głową wsłujchując się w towarzyszące mu pomruki zadowolenia śpiącego assassyna.
Nie mając gdzie zatrzymać wzroku utkwił go w kochanku.
Trzeba było przyznać, że mężczyzna był pięknie zbudowany, jego umięśniona pierś unosiła się nierównomiernie.
Pokierował wzrok na jego sutki zdrętwiałe od dreszczy rzucające ciałem bruneta,co nie uszło uwadze blondynowi. Uśmiechnął się z satysfakcją.
Umyślnie przyśpieszył ruchy prowokując coraz donośniejsze jęki aprobaty.
Gdy poczuł na ramionach drżące uda kochanka odsunął głowę.
Nasienie wystrzeliło wysoko po chwili budząc krzyczącego z przyjemności assassyna.
- Maliku!
Otworzył oczy z zaskoczeniem uświadamiając sobie, że nie jest w biurze.
Zastygł w bezruchu gdy uświadomił sobie kto znajduje się między jego udami. Blondyn klęczał z wymieszanym szokiem i niedowierzaniem na twarzy.
Ezio poczuł, że kręci mu się w głowie.
Otwierał buzie w celu wytłumaczenia się gdy poczuł palce głęboko penetrujące jego gardło.
Zakrztusił się próbując oddalić rękę wiszącego teraz nad nim blondyna. Mierzył go nienawistnym spojrzeniem.
- Budze cie robiąc ci laske, od której sie zwijasz a ty wyobrażasz mnie sobie jako bezrękiego gacha? - szepnął z niedowierzaniem.
Wiercacy sie pod nim poczerwienialy assassyn wybelkotal cos, lecz slina zdusila jego głos powodując, że znów zaczął się krztusic.
-Chyba będę musiał sprawić, że o nim zapomniesz - rzucił tonem nie znoszącym sprzeciwu. odwrócił bruneta tyłem usadzając się między jego tyłkiem i pocałował go w plecy - postaram się by jak najbardziej bolało - uśmiechnął się złośliwie i pogładził dziurkę Ezia wbijając w nią wilgotne od śliny palce.
Assassyn stęknął z trudem hamując łzy cisnące się do oczu. Może i był bezezględnym mordercą ale na pewno nie rozepchaną kurtyzaną do diaska! Pomyślał i zagryzł wargę by powstrzymać jęki bólu. Po chwili na ramieniu poczuł paznokcie blondyna podczas gdy ten próbował wcelować w wejście bruneta. Brutalna spazma bólu wstrząsnęła jego ciałem , penis mężczyzny poruszał się coraz szybciej, nie czekając aż ten się przyzwyczai.
Leonardo planował ukarać jak najsurowiej assassyna za pomylenie go z kimś innym. Na razie dobrze mu szło zważając na krzyki protestu szarpiącego sie pod nim ciała. Prawą rękę przeniósł na kark mężczyzny przytwierdzając go do pościeli a lewą wymierzył w poruszający się w przód i w tył pośladek.
-Ała!!! - wrzasnął auditore, starając się podnieść, lecz mocna ręka artysty mu na to nie pozwoliła.
Skąd on ma tyle siły? Maluje pędzlami wagowo zbliżonymi do cegłówki czy jak?! Zastanawiał się, jego jęki przybrały na sile gdy penis kochanka trafił w czuły punkt.
Błagając w myślach by ten nie przestawał wypiął biodra zachęcająco. Ból ustepowal narastającej przyjemności i uczuciu nadchodzącego spełnienia.
Wolna ręka artysty gładziła teraz uspokajająco udo assassyna, umyślnie nie dotykając nabrzmiałego członka. Kara to kara. Musi być surowa. Uśmiechnął się szyderczo pochylając nad jego uchem.
- Co ty na to byśmy kiedyś zaprosili tu al-Sayfa? Może wreszcie zmieniłby zdanie o tobie patrząc jak się kurwisz na boku?
Ton jego głosu sprawił, że ciało Ezia zdrętwiało z podniecenia, obrazy jakie przynosiła mu wyobraźnia odbijały się na rosnącej ekstazie, która z sekundy na sekundy rosła, wkrótce brudząc pościel białą cieczą spływającej z jego penisa.
Podnosząc mrowiący od ręki blondyna kark począł go rozmasowywać, gdy został niespodziewanie pociągnięty za włosy na dół. Blodnyn usadowił się na skraju łoża i przyciągnął jego twarz do wciąż stojącego członka.
- Dokąd się wybierasz? Jeszcze mnie nie zadowoliłeś. - pokiwał z dezaprobatą głową.
W tym samym czasie obolały Ezio wsunął jego męskość do ust pieszcząc go na całej długości.
Swoje pojemne gardło mógł zawdzięczać nielicznym treningom spędzonym na warsztatach robieniu laski rafiqowi.
Gdy pomruki zadowolenia zmieniły się w coraz donośniejsze jęki wyjął go z ust brudząc sobie spermą pierś.
Doskonale wiedział, że jutrzejsza podróż do Jerozolimy będzie dla jego tyłka katorgą, ale jakoś nieszczególnie to zajmowało jego myśli. Myślami był już przy brunecie, któremu robi wszystkie te rzeczy, jakie teraz robił z Leonardo.
Cóż, niektórzy nigdy się nie zmienią...
Uśmiechnął się na ten widok a w jego myśli wkradła się niecna intryga.
Zsuwając się z łóżka przyklęknął między rozwartymi udami bruneta i położył je sobie na ramionach.
Twarz przybliżył do krocza bruneta i ściągając delikatnie rękę by go przedwcześnie nie obudzić począł ssać główkę penisa.
Assassyn wypiął zachęcająco biodra przewracając głowę na drugi bok.
Jego członek zareagował natychmiastowym wyprężeniem.
Artysta odczekał chwilę aż mężczyzna straci ponownie czujność i wsadził go głębiej w usta. powolnym ruchem poruszał głową wsłujchując się w towarzyszące mu pomruki zadowolenia śpiącego assassyna.
Nie mając gdzie zatrzymać wzroku utkwił go w kochanku.
Trzeba było przyznać, że mężczyzna był pięknie zbudowany, jego umięśniona pierś unosiła się nierównomiernie.
Pokierował wzrok na jego sutki zdrętwiałe od dreszczy rzucające ciałem bruneta,co nie uszło uwadze blondynowi. Uśmiechnął się z satysfakcją.
Umyślnie przyśpieszył ruchy prowokując coraz donośniejsze jęki aprobaty.
Gdy poczuł na ramionach drżące uda kochanka odsunął głowę.
Nasienie wystrzeliło wysoko po chwili budząc krzyczącego z przyjemności assassyna.
- Maliku!
Otworzył oczy z zaskoczeniem uświadamiając sobie, że nie jest w biurze.
Zastygł w bezruchu gdy uświadomił sobie kto znajduje się między jego udami. Blondyn klęczał z wymieszanym szokiem i niedowierzaniem na twarzy.
Ezio poczuł, że kręci mu się w głowie.
Otwierał buzie w celu wytłumaczenia się gdy poczuł palce głęboko penetrujące jego gardło.
Zakrztusił się próbując oddalić rękę wiszącego teraz nad nim blondyna. Mierzył go nienawistnym spojrzeniem.
- Budze cie robiąc ci laske, od której sie zwijasz a ty wyobrażasz mnie sobie jako bezrękiego gacha? - szepnął z niedowierzaniem.
Wiercacy sie pod nim poczerwienialy assassyn wybelkotal cos, lecz slina zdusila jego głos powodując, że znów zaczął się krztusic.
-Chyba będę musiał sprawić, że o nim zapomniesz - rzucił tonem nie znoszącym sprzeciwu. odwrócił bruneta tyłem usadzając się między jego tyłkiem i pocałował go w plecy - postaram się by jak najbardziej bolało - uśmiechnął się złośliwie i pogładził dziurkę Ezia wbijając w nią wilgotne od śliny palce.
Assassyn stęknął z trudem hamując łzy cisnące się do oczu. Może i był bezezględnym mordercą ale na pewno nie rozepchaną kurtyzaną do diaska! Pomyślał i zagryzł wargę by powstrzymać jęki bólu. Po chwili na ramieniu poczuł paznokcie blondyna podczas gdy ten próbował wcelować w wejście bruneta. Brutalna spazma bólu wstrząsnęła jego ciałem , penis mężczyzny poruszał się coraz szybciej, nie czekając aż ten się przyzwyczai.
Leonardo planował ukarać jak najsurowiej assassyna za pomylenie go z kimś innym. Na razie dobrze mu szło zważając na krzyki protestu szarpiącego sie pod nim ciała. Prawą rękę przeniósł na kark mężczyzny przytwierdzając go do pościeli a lewą wymierzył w poruszający się w przód i w tył pośladek.
-Ała!!! - wrzasnął auditore, starając się podnieść, lecz mocna ręka artysty mu na to nie pozwoliła.
Skąd on ma tyle siły? Maluje pędzlami wagowo zbliżonymi do cegłówki czy jak?! Zastanawiał się, jego jęki przybrały na sile gdy penis kochanka trafił w czuły punkt.
Błagając w myślach by ten nie przestawał wypiął biodra zachęcająco. Ból ustepowal narastającej przyjemności i uczuciu nadchodzącego spełnienia.
Wolna ręka artysty gładziła teraz uspokajająco udo assassyna, umyślnie nie dotykając nabrzmiałego członka. Kara to kara. Musi być surowa. Uśmiechnął się szyderczo pochylając nad jego uchem.
- Co ty na to byśmy kiedyś zaprosili tu al-Sayfa? Może wreszcie zmieniłby zdanie o tobie patrząc jak się kurwisz na boku?
Ton jego głosu sprawił, że ciało Ezia zdrętwiało z podniecenia, obrazy jakie przynosiła mu wyobraźnia odbijały się na rosnącej ekstazie, która z sekundy na sekundy rosła, wkrótce brudząc pościel białą cieczą spływającej z jego penisa.
Podnosząc mrowiący od ręki blondyna kark począł go rozmasowywać, gdy został niespodziewanie pociągnięty za włosy na dół. Blodnyn usadowił się na skraju łoża i przyciągnął jego twarz do wciąż stojącego członka.
- Dokąd się wybierasz? Jeszcze mnie nie zadowoliłeś. - pokiwał z dezaprobatą głową.
W tym samym czasie obolały Ezio wsunął jego męskość do ust pieszcząc go na całej długości.
Swoje pojemne gardło mógł zawdzięczać nielicznym treningom spędzonym na warsztatach robieniu laski rafiqowi.
Gdy pomruki zadowolenia zmieniły się w coraz donośniejsze jęki wyjął go z ust brudząc sobie spermą pierś.
Doskonale wiedział, że jutrzejsza podróż do Jerozolimy będzie dla jego tyłka katorgą, ale jakoś nieszczególnie to zajmowało jego myśli. Myślami był już przy brunecie, któremu robi wszystkie te rzeczy, jakie teraz robił z Leonardo.
Cóż, niektórzy nigdy się nie zmienią...
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Część dawno napisana, trochę wycięta z pantałyku bo i Malik żyjący w zupełnie innym wieku raczył się pojawić. Zmieniłam trochę oblicze spokojnego i grzecznego Leonarda.
Część dawno napisana, trochę wycięta z pantałyku bo i Malik żyjący w zupełnie innym wieku raczył się pojawić. Zmieniłam trochę oblicze spokojnego i grzecznego Leonarda.